fot: MON
Wojska inżynieryjne zakończyły 9 września 2020 r. budowę mostu pontonowego na Wiśle, na którym zostanie ułożony tymczasowy kolektor odprowadzający ścieki do oczyszczalni Czajka. Emocje wokół awarii oczyszczalni nieco opadły, ale to nie koniec dyskusji na ten temat. Skąd takie przypuszczenie?
Blisko 200 żołnierzy z 2. Pułku Inżynieryjnego z Inowrocławia oraz 2. Pułku Saperów z Kazunia 9 września 2020 r. zakończyło budowę mostu pontonowego na Wiśle w Warszawie liczącego 245 metrów długości. Nie wiadomo, jak długo potrwa budowa rurociągu odprowadzającego ścieki.
Według Roberta Soszyńskiego, wiceprezydenta Warszawy budowa tymczasowego rurociągu i puszczenie nim ścieków zrzucanych do Wisły może potrwać nawet 5 tygodni. Przypomnijmy, że rok wcześniej trwało to trzy tygodnie.
Do kolejnej awarii w oczyszczalni ścieków Czajka doszło w 29 sierpnia 2020 r. niemal dokładnie rok od pierwszego uszkodzeniu kolektora, w wyniku czego nieczystości trafiły do rzeki.
Wówczas politycy z prawej strony sceny politycznej okrzyknęli, że to klęskę ekologiczna. Wskazano też winnego. Rafał Trzaskowski, zły prezydent i gospodarz stolicy. Podobnie, minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak oraz inni krytycy prezydenta Warszawy zareagowali, gdy doszło do awarii w tym roku.
– Niewątpliwie mamy do czynienia z zaniechaniem ze strony władz samorządu warszawskiego – mówił Mariusz Błaszczak 8 września na spotkaniu prasowym. – Do tej awarii po raz kolejny nie powinno dojść.
W obozie rządzącym powszechna stała się narracja, że to Trzaskowski jest winien, iż doszło do awarii. Ostrzegano, że tak może się stać, ale nic nie zrobił. Warszawiacy ponieśli zasłużoną karę za to, że wybrali takiego prezydenta, który zamiast zajmować się sprawami miasta zdecydował się na start w czerwcu tego roku w kampanii prezydenckiej.
Tłumaczenia, że przyczyną awarii było rozszczelnienie łącz plastikowych rur, które kładziono 15 lat temu, w przekonaniu, że będzie to nowoczesne rozwiązanie, w narracji przeciwników Trzaskowskiego nie ma znaczenia. Podobnie jak opinie, że awarie zdarzały się, zdarzają i będą miały miejsce w przyszłości, bez względu na to, jaka opcja polityczna będzie u sterów rządów. Choć generalnie zdajemy sobie z tego sprawę, w tym przypadku jest to mało istotne. Dlatego trudno nie odnieść wrażenia, że awaria w Czajce, to kolejny przykład wojny polsko-polskiej.
Po awarii minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk skierował zawiadomienie do prokuratury, by ustaliła powody uszkodzenia rurociągu oraz kto i z jakiego powodu zawinił, że do tego doszło.
Także Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji zawiadomiło prokuraturę, aby sprawdziła, czy do awarii Czajki nie doszło w wyniku np. sabotażu. Bowiem przegląd wykonany dzień przed awarią nie wykazał żadnych nieprawidłowości.
Prokuratura nie wydała jeszcze oficjalnego stanowiska w sprawie, ale już pojawiły się informacje, że oględziny tunelu do Czajki przeczą wersji, iż do awarii mogło dojść w wyniku celowego działania.
Dla krytyków Trzaskowskiego nie ma też znaczenia komunikat Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku, który zbadał jakość wody po dotarciu czoła fali ścieków do ujścia Wisły i potwierdził, że odpowiada ona wymaganiom sanitarnym pod względem obecności bakterii Escherichia coli oraz Enterokoków.
Z jednej strony słyszymy o nieudolności prezydenta Trzaskowskiego, z drugiej, że wojna ściekowa ma służyć PiS do zdyskredytowania jego pozycji, ponieważ w niedawnych wyborach prezydenckich zdobył ponad 10 mln głosów, zaledwie o 450 tys. mniej od Andrzeja Dudy, co wyniosło go na groźnego dla rządzących polityka.
Podczas pierwszej awarii w sierpniu 2019 r. podobna narracja odniosła częściowo skutek. Część wyborców przyswoiła argumenty, że Trzaskowski, oprócz tego, że wspiera środowiska LGBT jest jeszcze złym gospodarzem, bo doprowadził do awarii w Czajce.
Czy tak też będzie obecnie?
Jak zostanie przyjęta kontrowersyjna decyzja, o wystawieniu przez wojsko rachunku za budowę mostu pontonowego przez Wisłę, który będzie podtrzymywać alternatywny rurociąg odprowadzający ścieki do Czajki? Wojsko miało się z niej wycofać, ale ostatnio MON potwierdziło, że oczekuje zwrotu kosztów bezpośrednich budowy mostu pontonowego w Warszawie.
Powód? Zdaniem rządzących w przypadku kolejnej awarii rurociągu przesyłającego ścieki do oczyszczalni Czajka nie mamy do czynienia z sytuacją niespodziewaną. Pociechą ma być to, że będzie to kwota mniejsza, niż ta przeznaczona na wybudowaną w stolicy „Strefę relaksu” czy planowany festiwal klaunów. Opozycja nie kryje oburzenia.
– Postępowanie w tej sprawie reguluje prawo, które stanowi, że w sytuacji kryzysowej, jeśli inne siły i środki są niewystarczające, może być użyte wojsko. Koszty pokrywa budżet państwa – twierdzi Czesław Mroczek, były wiceszef MON.
Rafał Trzaskowski twierdzi natomiast, że dziś musi sprzątać nie tylko po sobie, co spotkało się z ostrą ripostą polityków PiS, żeby w końcu zrobił coś, za co bierze pieniądze.
Po uruchomieniu licznika, który pokazuje, jak wiele ścieków wpływało do Wisły od początku awarii, przypomniano, że to w czasie prezydentury Lech Kaczyńskiego w Warszawie zrezygnowano z budowy kolektora ścieków na lewym brzegu Wisły. Trzaskowski mówi, że jest namawiany, by uruchomić licznik, ile ścieków wpływało do Wisły, gdy Lech Kaczyński był prezydentem. Nawet to mu wyliczono, jednak zrezygnował z takiego odwetu.
Ciężka artyleria, jaką PiS wytoczył w wojnie ściekowej z Trzaskowskim, wcale nie musi mu zaszkodzić. Czy pomoże w tym jego postawa dystansowania się od sporu?
Dla części społeczeństwa takie argumenty są oznaką słabości. W toczonej obecnie walce o kształtowanie społecznych przekonań, będzie najprawdopodobniej tak, jak bywało dotąd.
Część osób niezdecydowanych wobec oceny działań PiS dostanie kolejny argument, że w walce o władzę rządzący gotowi są wykorzystać każdy argument, aby ugodzić w politycznego przeciwnika.
Dla tych, którym z PiS nie po drodze, będzie to kolejne potwierdzenie, że ich wnioski co do polityki rządzących są słuszne. Nie zmienią też swojego stanowiska wobec PiS jego zadeklarowani wyborcy, którzy umocnią się w przekonaniu, że Rafał Trzaskowski jest złym gospodarzem i politykiem.
Ponieważ naprawa popsutego rurociągu potrwa co najmniej kilka miesięcy, a być może nawet rok, a według zapowiedzi MSWiA most pontonowy może funkcjonować najwyżej do listopada, potrzebne było znalezienie trwalszego rozwiązania tymczasowego. Pod uwagę były brane dwie opcje – poprowadzenie tymczasowego rurociągu po dnie Wisły lub położenie rur na jezdni mostu Północnego. Po posiedzeniu sztabu kryzysowego 31 sierpnia 2020 r. postanowiono, że najbezpieczniejszym wyjściem będzie przewiert i puszczenie rurociągu pod dnem rzeki. Realizator tej inwestycji ma zostać wybrany jak najszybciej, a do tego czasu linia będzie poprowadzona po moście pontonowym.
Zapewne czekają nas zatem jeszcze kolejne odsłony politycznej walki o ścieki w stolicy.